wtorek, 8 kwietnia 2014

Pies cyrkowiec

Szczurzyna zna sporo komend. Nie raz, nie dwa słyszałam na spacerze, że znęcam się nad nią albo robię z niej klauna. Co smutniejsze część tych komentarzy padła z ust właścicieli innych czworonogów. Niestety uczenie psa komend i sztuczek przez wiele osób jest uznawane za zbędne i niepotrzebne. Nie dostrzegają płynących z nauki korzyści zarówno dla nich jak i dla psów.
  
Jakiś czas temu, na spacerze, wprawiłam w zdumienie dwie kobiety, prosząc Szczurzynę, żeby na mnie poczekała i usiadła. Aria polecenia wykonała, mimo że była kilkanaście kroków przede mną. Obie kobiety nie mogły wyjść z podziwu, że pies posłuchał! I to na odległość! Z jednej strony mnie to rozbawiło, z drugie zasmuciło i zastanowiło. Skoro zwykłe siad wywołało takie zdumienie, to jaki „poziom” prezentuje przeciętny pies?

„Łapa” lub „proś”, „siad”, „do mnie” i chodzenie na smyczy – chyba można uznać, że tego uczy każdy właściciel. Większość komend spoza tej listy zazwyczaj zostaje uznana za „cyrkowe sztuczki”. Tylko dziwnym trafem większość psów potrafiących coś więcej niż reagowanie na te podstawowe komendy sprawia zdecydowanie mniej problemów swoim właścicielom. Z czego to wynika?

Odpowiedź jest bardzo prosta. Szkolenie poprawia i wzmacnia więzi. Niezależnie czy uczymy psa leżeć, czy kręcić się w kółko. Liczy się współpraca. Właściciel uczący psa nowych zachowań lepiej poznaje swojego pupila. Wie, co pies lubi, a czego nie, jak może zareagować na różne bodźce. Działa to też w drugą stronę. Pies wie, czego może się spodziewać po właścicielu i uczy się, że za wykonywanie poleceń jest nagroda. Właściciel ma mniej problemów z pupilem, a pies zauważa, że człowiek wcale nie musi być taki nudy.

fot. Anna Walentynowicz
Łatwiej i szybciej zmęczy się psa szkoleniem niż wysiłkiem fizycznym. Wiadomo, że jedno nie zastąpi drugiego, ale pies, który musiał wysilić szare komórki dłużej będzie się regenerował niż tylko po spacerze.

Niektóre sztuczki ułatwiają też codzienne życie. Chociażby podawanie łapy. Można to wykorzystać np.: podczas spaceru, gdy smycz zaplącze się pod łapy, wycierając brudne łapy po spacerze, przy czesaniu i obcinaniu pazurów. Komedy kierunkowe (prawo, lewo, przód, tył) bardzo przydają się podczas spacerów bez smyczy, a targetowanie ręki (dotykanie np. nosem lub łapami) gdy trzeba prowadzić czworonoga blisko siebie.

I na koniec pytanie do przeciwników: skoro uczenie sztuczek ma być znęcaniem się nad psem to po co uczyć go też "siad" czy "do mnie"? Dla psa jet to taka sama sztuczka jak jak wskakiwanie na plecy.